Kupują czy nie kupują w second handach?
/
/
Kupują czy nie kupują w second handach?

Bez nazwy-4

Ilustracja: Magdalena Obsadna

Podczas Art &Fashion Forum zagłębiałam się w drugie życie ubrań. Postanowiłam sprawdzić kto kupuje w second handach, a kto nie. Na 32 osoby zapytane czy odwiedzają second handy 28 odpowiedziało – tak, połowa z nich robi to częściej niż raz w miesiącu. Dlaczego, po co, z czym wracają do domu. No i co z tymi , którzy są na nie?

Kamilę do second handu pierwszy raz zabrały koleżanki. To było 10 lat temu, wszystkie studiowały, lumpeks to najprostsza i najtańsza droga do znalezienia ciekawych rzeczy. Teraz Kamila kupuje tam dla swoich córeczek (6 miesięcy i 3 lata, przynajmniej raz w miesiącu zagląda do swojego ulubionego, na ul. Łacina. Przychodzi w dniu dostawy, wtedy jest największy wybór. Second handów lubi za ciekawe rzeczy, brakuje jej tam natomiast pełnej rozmiarówki. Jeśli ubrania dzieci są za duże to nie problem, poczekają aż podrosną, dla siebie chce mieć jednak coś w idealnym rozmiarze.

 

Ania nie potrafi się odnaleźć w second hanach, za dużo  tam rzeczy. Zawsze chodziła do lumpeksów sama i czuła się tam zagubiona. Nikt jej nie nauczył jak szukać, a to podstawowa umiejętność. Przerażał ją też tłok, tłum, ścisk, nie lubi miejsc, gdzie brakuje powietrza. Szkoda, po podobają się jej ciuchy z drugiej ręki, ciekawią ją te rzeczy, obserwuje ludzi, którzy noszą ubrania z ciucholandu.

Jako dziecko Piotr nosił rzeczy po starszym bracie i po rodzicach, bo były lepsze od tych ze sklepu. Nie ma nic przeciwko rzeczom używanym, oprócz bielizny, skarpetek i butów, ale niespecjalnie lubi second handy, woli vintage story o określonym profilu, ale  tych w Polsce nie było i nie ma. Główną wada naszych lumpeksów jest jednak brak rozmiarów 44 i 46 czyli dla szczupłych mężczyzn, we Włoszech norma „Second handy tracą mężczyzn młodych, o wysportowanej sylwetce, w tym, co można znaleźć tacy ludzie toną.” Kupowanie rzeczy w ogóle a już szczególnie tych z drugiej z ręki ułatwia dobra organizacja. W vintage storach ubrania są wyprane, posegregowane według marek, kolorów czy rozmiarów, w lumpeksie wszystko jest pomieszane, wciśnięte w kąt, rzucone na podłogę, bardzo często też dziwnie pachnie, przedziałem w PKP. Właśnie tak wyglądają lumpeksy w Warszawie, ale w takiej już malutkiej Gołdapi na Mazurach właściciele sklepów z używaną odzieżą pilnują porządku, rzeczy wyższej jakości trzymają na wieszaku, stosują klucz kolorystyczny, wygląda to lepiej niż w normalnym sklepie. Klient second handu nie jest „gorszym sortem”, on też chce mieć wrażenie, że jest mile widziany w sklepie, i że jego właścicielom na nim zależy.

Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze doświadczenia z second handami kupujecie czy nie?

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Sandra Panuś - ZnanyLekarz.pl

Start typing and press Enter to search

Twój koszyk

Brak produktów w koszyku.