Bluzka: H&M I Sukienka: Second Hand, torebka I Buty: Adidas
Fot. Piotr Terebiński
Podczas piątkowej kolacji (randki) z Hubertem dostałam wyjątkowy prezent: „Sandra! Masz jutro wolne. Możesz nic nie robić, żadnych obowiązków”. Moja mina w pierwszej chwili nie wyglądała zachwycająco. Ostatni dzień (cały) sama ze sobą, bez pracy, dzieci, planów pamiętam przed urodzeniem Kajetana. Moja myśl to „dlaczego”? Informacja na pierwszy rzut wydaje się spełnieniem marzenia młodej mamy, a ja poczułam strach.
Miałam w głowie pełno pytań, co ja z tym czasem zrobię, gdzie mam jechać, czy z kimś się spotkać?
Po kilku minutach zaskoczenia i informacji zwrotnej, że ostatnio dużo czasu pochłaniała mnie opieka nad dziećmi, praca i zaczynam jak w reklamie „gwiazdorzyć” (to mi też to się zdarza?) powinnam zrobić coś tylko dla siebie.
Kilka wdechów i na spokojnie zaczęłam przyzwyczajać się do tej myśli i cieszyć się nią. Przestałam planować (moje ostatnie uzależnienie) i oddałam się chwili. Wstałam rano i z uśmiechem powiedziałam „Sandro. dzisiaj mamy randkę!” Wspaniałe uczucie <3
Pierwsze kroki skierowałam do sklepu muzycznego, aby uprzyjemnić chwile moją ulubioną muzyką i kupiłam sobie płytę BOVSKA – Kaktus. Idealna na samotne wycieczki. Nie obyło się też bez akcentu odzieżowego, te drobiazgi będą mi przypominać jak fajnie jest dbać o siebie.
Godzina 11.00 to idealny czas na samotny relaks w strefie spa&wellness. Miałam dużo czasu, aby skupić się tylko na sobie i starać się wyciszyć swoje myśli.
Po oczyszczeniu mózgu i wypoceniu toksyn z organizmu poczułam się głodna jak wilk i wybrałam zdrowe i przepyszne jedzenie w restauracji Vegancja, burgery w każdej postaci plus napój marchewkowo-burakowy – pychota.
Pomysł o wycieczce rowerowej pokrzyżowały krople deszczu i wybrałam się na dawno już planowaną wystawę prac Joanny Sarapaty do Muzeum Mazowieckiego w Płocku. O tym jak bardzo zachwyciły mnie obrazy opowiem Wam w oddzielnym poście.
Przyszedł czas na książkę nad moją ukochaną Wisłą. Tak bardzo lubię chwilę, gdy zatopiona w tekst mogę co jakiś czas spoglądać na płynącą wodę – polecam sprawdzić na własnej skórze. Gdy siedziałam nad brzegiem wyszło piękne słońce, ponieważ zawsze w bagażniku wożę rolki, postanowiłam to wykorzystać. Wsiadłam do samochodu, podjechałam po kawę i ruszyłam aktywnie wykorzystać swój czas. Po dłuższym błądzeniu (remonty utrudniały mi dotarcie) trafiłam na miejsce. Przy ostatniej prostej na rolkach, złapał mnie szybki, przecinający deszcz… Był dla mnie etapem oczyszczenia. Wróciłam szczęśliwa, przepełniona nowymi pomysłami i tak bardzo stęskniona, aby im o wszystkim opowiedzieć.
Dlaczego ten dzień był dla mnie tak bardzo wyjątkowy? Bo nie planowałam, szłam z prądem, starałam się słuchać swoich myśli i potrzeb. Odkrywałam nowe miejsca (czasami nieświadomie, gubiąc drogę), smaki, siebie.
Drogi Hubercie, bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję za ten wyjątkowy, niespodziewany prezent. Tak niewiele potrzeba, aby życie było jeszcze piękniejsze <3
Czekamy na artykuł na temat wystawy. 🙂
Miałam chwilowe problemy z internetem, ale w najbliższym czasie pojawi się post na ten temat 🙂