Moją podróż do Lizbony zaczęłam od obejrzenia filmu (poleconego przez przyjaciół) Nocny pociąg do Lizbony i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jeśli już zobaczycie film i poczujecie chęć poznania Lizbony na własne oczy to chciałam Was zabrać na mój subiektywny przegląd miejsc wartych zobaczenia, ciastek wartych skosztowania <3
Nasz pierwszy krok w spełnieniu marzenia to zakup biletów lotniczych. Dopiero wtedy zaczęliśmy pytać znajomych, śledzić blogi, co warto zobaczyć, gdzie zamieszkać. Wiele razy powtórzyła się dzielnica Baixa (dzięki ShinySyl i Cammy za swoje porady), więc nie szukaliśmy dalej. Zalogowaliśmy się na portalu Airbnb (Kliknij i zyskaj 85 zł na pierwszą podróż) i zaczęliśmy szukać idealnego miejsca czyli przeglądać ulubione kamienice <3
Przed Świętami uliczki były zapełnione Jarmarkami Świątecznymi na których można było kupić prezenty, posmakować uliczne przekąski i rozkoszować się magią Świąt w temperaturze ok 18 st. C. Nie ukrywam, że to bardzo przyjemne doświadczenie.
Fascynujące kolorowe dworce i stacje metra. Na każdym kroku wzory, rysunki przyciągające uwagę.
Początkowo nie mogliśmy się przyzwyczaić do choinek, dekoracji świątecznych w tak ciepłym miejscu. Ale jak widać w każdym miejscu można się cieszyć okresem Świąt i nie potrzeba śniegu.
Słynny tramwaj 28 tworzy wyjątkowy klimat Lizbony. Możemy je spotkać na każdym kroku.
Podczas wyjazdów lubię odwiedzać kościoły, poczuć ich energię, pomodlić się i podziękować za wspaniały czas. W Lizbońskich kościołach znajdowały się świece, które mogliśmy zapalić w danej intencji.
Kolorowe, lokalne klepiki ozdobne płytkami ceramicznymi i pełno rzeczy ze szkła i ceramiki. Azulejos (ozdobne płytki ceramiczne) są jednym z symboli Portugalii.
Najpiękniejsze miejsca dla mnie zobaczyłam podczas drogi na Zamek św. Jerzego na Alfamie. Przepiękne widoki (uwielbiam patrzeć na świat z innej perspektywy) , restauracje, kawiarnie, muzyka na żywo (fado) <3
Podróżowanie to dla mnie doświadczanie lokalnych przysmaków. Kasztany oczywiście polecam! Ich smak przypomina orzechy nerkowca. Chociaż szybko się przejadają i dwa mi zdecydowanie wystarczyły.
W sobotę wieczorem odkrywaliśmy uliczki Bairro Alto, wypełnione pubami, gdzie wszyscy wspólnie śpiewają, tańczą. Na zdjęciu moi ulubieni Kolumbijczycy, którzy na żywo grali i śpiewali dla nas. Jak widać bardzo się polubiliśmy <3 Portugalia jest pełna uśmiechów i życzliwości.
Przepiękne kawiarnie pełne pyszności. Polecam słynne babeczki Pasteis de Belem składające się z ciasta francuskiego wypełnionego kremem podobnym do budyniu. Pychota
Nie mogliśmy się oprzeć pokusie zrobienia pikniku nad rzeką Tejo (najdłuższa rzeka Portugalii, która swoje początki bierze w Hiszpanii). Więc kupiliśmy pyszne sery, wino (w Portugalii można pić alkohol na ulicy) i obserwowaliśmy ludzi, piękne widoki, słuchaliśmy muzyki na żywo.
Niedziela to spełnienie kolejnego z marzeń zobaczenie Oceanu Atlantyckiego. Piękne, duże fale, pełno spacerujących i pływających na deskach ludzi. Wspaniałe uczucie.
Hubert spełnił jeszcze jedno marzenie, w ciągu chwili stwierdził, że chce się wykąpać w Oceanie, więc dobra żona pobiegła do sklepu kupiła potrzebne rzeczy i gotowe! Jak na załączonym obrazku widać, nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia się spełnia <3
Wspaniały czas, pełen nowych doświadczeń i wyjątkowych chwil. Lizbona to miejsce warte odkrycia. Polecam i pozostawiam Was z cudownymi widokami i muzyką fado.
Brak komentarzy