Dzisiaj stery na blogu przejmuje gościnny wpis Małgorzaty Niemczyk autorki bloga Domodi.pl. Małgorzata przybliża Capsule wardrobe, jak może pomóc w codziennym życiu. Zapraszamy do lektury!
Piątek wieczór. Przed Tobą wyczekiwana randka. Szykujesz się do wyjścia, łóżko całe zasłane jest sukienkami, spódnicami, bluzkami i naszyjnikami, wydobytymi z czeluści szafy z nadzieją, że może tym razem będą miały swój dzień i wreszcie je założysz. Obok piętrzy się pokaźna górka szpilek, czółenek i gustownych balerin. Niektóre z nich mają nadal metki z ceną. Mija godzina gorączkowego przymierzania i mamy to: tak to ten zestaw, w którym olśnisz ukochanego! Trochę już znoszona mała czarna, klasyczne szpilki i nieśmiertelne perełki po babci. Zakładasz ten dyżurny randkowy zestaw już czternasty raz w tym roku, ale co tam – masz przecież inny odcień szminki niż poprzednio. Jeśli po raz kolejny taka sytuacja staje się Twoim udziałem, zastanów się nad swoim podejściem do mody.
Twoja szafa pęka w szwach, a Ty narzekasz, że nie masz się w co ubrać? Nie ma nic złego w posiadaniu ulubionych ubrań, z których nie chce się wychodzić, ale skoro na okrągło wybierasz to samo, po co Ci tak naprawdę zalegające sterty innych ciuchów? Dlaczego właściwie je kupujesz? To źle wydane pieniądze, zmarnowany czas i przestrzeń. Nie wolałbyś przeznaczyć każdego z tych trzech bezcennych środków na coś więcej niż smętnie czekające lepszych czasów szmatki?
Czym jest capsule wardrobe?
Na fali popularności slow fashion, czyli mody bazującej na rozsądku i szacunku do siebie, innych ludzi oraz do planety, niezwykle chwytliwą ideą stało się tworzenie tzw. capsule wardrobe.
Na czym to polega? Na skomponowaniu własnej, niezbyt rozbudowanej kolekcji ubrań, w której większość rzeczy lub wszystko do siebie pasuje i można swobodnie żonglować poszczególnymi elementami garderoby, tworząc udane stylizacje na cały sezon. Paradoksalnie okazuje się bowiem, że im mniej posiadamy ubrań w szafie, tym łatwiej jest o odpowiedni i korzystny dla nas strój.
Niektórzy mówią, że uporządkowanie garderoby i przestrzeni wokół siebie to także uporządkowanie własnego życia. Myślę, że jest w tym sporo racji. Dojrzałość powinna polegać na umiejętnej selekcji i wybieraniu tylko tego, bez czego naprawdę nie można się obyć oraz tylko tego, co sprawi nam prawdziwą przyjemność i uszczęśliwi o wiele dłużej niż maksymalnie dzień-tydzień po zakupie. Nie jest to łatwe, ale można się tego nauczyć.
Po co mi szafa w pigułce?
Szafa w pigułce ma za zadanie uporządkować Twoje relacje z ciuchami. Nauczy Cię to mądrego minimalizmu i dokonywania mniej impulsywnych zakupów. Jeśli boisz się od razu wypłynąć na szerokie wody modowego minimalizmu, na początek postaw na lansowane w sieci wyzwania w rodzaju „miesiąc z dziesięcioma ubraniami”. Dzięki temu nagle zaczniesz nosić coś więcej niż swój odwieczny uniform w stylu jeansów i ulubionego t-shirtu. Jednocześnie skończy się problem szafy pękającej w szwach. Brzmi zachęcająco, prawda?
Capsule wardrobe to także doskonałe ćwiczenie dla naszej kreatywności. To naprawdę działa! Będziesz mile zaskoczona, ile niebanalnych zestawów potrafisz wyczarować z zaledwie 10 różnych ciuchów. Odkryjesz nowe rozwiązania i bardzo możliwe, że skrystalizujesz lub udoskonalisz swój własny styl. Zbuduj ultrafunkcjonalną garderobę w pigułce po to, by odkryć nową jakość mody i swojego wizerunku.
Odchudzanie szafy
Nie wiesz, jak się zabrać za odchudzanie szafy? A może sądzisz, że to niekoniecznie, bo „wszystko może się kiedyś przydać”?. Nie idź drogą półśrodków, bo niewiele Cię to nauczy, a chaos, jaki panował w Twojej garderobie, pojawi się wraz z końcem pierwszego wyzwania capsule wardrobe. Nie chcesz wracać do starych nawyków? Świetnie, zabierz się więc za kurację odchudzającą… swojej szafy.
Przed całą akcją starannie przeanalizuj swoją sylwetkę i odpowiednią dla swojego typu urody kolorystykę. Pomoże Ci w tym przejrzenie swoich niepozowanych fotografii, branżowa literatura, internet lub nawet krótkie kursy prowadzone przez profesjonalistów. Dzięki temu wreszcie przestaniesz magazynować koszule w pozbawiających Cię blasku zgaszonych barwach. Dowiesz się też, w jakim kroju sukienki może zyskać Twój dekolt lub nogi.
Zastanów się także nad tym, jak wygląda Twój powszedni dzień, jaki dress code obowiązuje w Twojej w pracy i jak lubisz wyglądać. Uważnie notuj poczynione wnioski. Capsule wardrobe ma przecież stanowić esencję Twojego stylu, który odzwierciedlą starannie wyselekcjonowane ubrania i dodatki.
Jak się za to zabrać?
Z pozytywnym nastawieniem i najlepiej jak najszybciej 🙂 Wygospodaruj jedno lub dwa luźniejsze popołudnia, gdy odważnie staniesz twarzą w twarz z nieprzebraną stertą zachomikowanych ciuchów, które upolowałaś na przecenie, dostałaś od koleżanki lub kupiłaś w celu poprawy nastroju. Zaparz sobie dobrą herbatę i oddaj się porządkowaniu swojej garderoby.
Uzbrojona w wiedzę o swoich plusach i ewentualnych minusach, stylu życia i korzystnej dla siebie kolorystyce, opróżnij szafę i ułóż ubrania na kilku stertach. Na pierwszej kupce umieść te ciuchy, których ani razu nie założyłaś w ciągu minionego roku. Z czego wynikała ta decyzja? Zapomniałaś o nich, czy po prostu zawsze czułaś się w nich nieswojo i ostatecznie zawsze wracały z powrotem do szafy? Jeśli powodem była ta druga opcja, bez skrupułów pozbądź się ich. Za małe, poplamione, niemodne już ubrania bez żadnych „ale” także wędrują do worka z napisem „out”.
Oddzielną grupą ciuchów są te, które do niczego nie pasują, albo wyglądają korzystnie tylko z jedną jedyną częścią garderoby w Twojej szafie. Co zrobić z takimi ubraniami? Możesz je oddać, albo spróbować w miarę szybko nabyć taki model bluzki, spódnicy lub spodni, który będzie korzystnie prezentować się zarówno z tym problematycznym ciuchem oraz innymi lokatorami Twojej szafy.
Trzecia partia ubrań to te, które po prostu nie pasują do Twojego typu figury lub stylu życia. Jeśli większość Twojego czasu pochłania praca w korporacji, dlaczego z uporem gromadzisz kreskówkowe t-shirty, których nigdy nie masz okazji nosić?
Czwartą kupkę ciuchów powinny stanowić Twoje ulubione ubrania, które nosisz stosunkowo często i czujesz się w nich atrakcyjnie, wygodnie i za nic nie chciałbyś się ich pozbyć. Z tej części wyodrębnij odzież, która nie nadaje się na ten sezon i troskliwie przechowuj ją na strychu w workach próżniowych.
Te same czynności powtórz w zakresie obuwia, nakryć głowy, pasków i biżuterii. To, co zostało, powinno stać się Twoją bazą na ten sezon (lub choćby na miesiąc). Z tych właśnie ubrań będziesz tworzyć swoje codzienne outfity.
Teraz pobaw się w stylistkę i poprzymierzaj swoje bazowe ubrania w różnych kombinacjach. Najbardziej inspirujące zestawy możesz sfotografować, a zdjęcia przyczepić np. w widocznym miejscu w szafie. Resztę stylizacji możesz rozpisać sobie w plannerze lub każdego wieczora przed snem komponować zestaw na kolejny dzień pracy.
Uwaga: wprawdzie małe swap-party po bezlitosnych czystkach w szafie wydaje się kuszącą propozycją, osobiście odradzałbym jednak aktywny udział w tego typu przedsięwzięciu, chyba że jesteś wyjątkowo asertywną osobą i nie dasz sobie wcisnąć nowych stert ubrań. To, czego już nie potrzebujesz, rozdaj i tyle. Szanuj czas, jaki poświęciłaś na uporządkowanie garderoby i nie zapełniaj jej od nowa kolejnymi niepotrzebnymi Ci do szczęścia bluzkami czy sukienkami.
Szafa już czysta – co dalej?
Uporządkowałaś swoją garderobę, ale obawiasz się powtórki z rozrywki w kolejnym sezonie? Nauczona doświadczeniami z czystek w garderobie teraz powinnaś kupować tylko te ubrania, które będą dobrze wyglądać z przynajmniej 2-3 innymi ciuchami zamieszkującymi Twoją szafę. W innym wypadku, po chwilowej euforii, wzbogacisz się o kolejny niepotrzebny kurzołap.
Stawiaj raczej na ponadczasowe i stosunkowo proste fasony niż przekombinowane nowinki, których żywot nie przekroczy jednego sezonu. Jeśli chcesz, by minimalistyczny styl był czymś więcej niż tylko podążaniem za modą lansowaną na blogach, głębiej przyjrzyj się filozofii slow fashion.
Kupuj z rozmysłem, nie podejmuj decyzji pod wpływem chwili i natrętnych opinii sprzedawcy lub koleżanki. Pokaż, że jesteś asertywna. Priorytetem jest Twoje fantastyczne samopoczucie w danym stroju!
Uważnie przyjrzyj się składom kupowanych ubrań. Bardziej koncentruj się na przyjaznych ciału bawełnach, wiskozach, lnach aniżeli na sztucznych akrylach. Bądź bardziej wybredna. Lepiej mieć jedną zjawiskową jedwabną sukienkę niż dziewięć poliestrowych cudeniek made in China. Właśnie: na to też staraj się zwracać uwagę. Sądzę, że warto jest wspierać polskich wytwórców odzieży i produkcję, która nie wiąże się z wyzyskiem, nie narusza godności drugiego człowieka i nie krzywdzi środowiska. Wyprodukowana w Polsce tkanina z recyclingu byłaby prawdziwym „hot” w kategorii slow fashion.
Wybierając się na modowy shopping, zawsze zabieraj z sobą precyzyjną listę tego, czego potrzebujesz. Przyjechałaś po kostium kąpielowy i japonki? Ok, co więc robisz na dziale z wieczorowymi sukienkami? 🙂 Staraj się nie ulegać „promocjom” na towary, które normalnie by Cię nie zainteresowały. Dobrą metodą selekcji jest zapytanie siebie, czy dany produkt tak samo kusiłby Cię w swojej regularnej cenie. Efektem wdrożenia wszystkich tych działań będzie skromniejsza, ale bardziej przemyślana garderoba w szlachetnie minimalistycznym stylu.
Oczywiście jak zawsze potrzebny jest tu umiar. Minimalistyczne podejście do stroju nie powinno stać się reżimem odbierającym całą przyjemność z twórczej zabawy modą. Od czasu do czasu masz prawo popełniać błędy i dokonywać niewłaściwych wyborów. W założeniach slow fashion i związanej z nią capsule wardrobe chodzi jednak o to, by owe wpadki starać się ograniczać do minimum. Szafa w pigułce to sposób na to, by stać się prawdziwym koneserem mody, nauczyć się ją smakować i czerpać z niej to, co najlepsze.
Autorką wpisu gościnnego jest Małgorzata Niemczyk z bloga Domodi.pl.
Brak komentarzy