Wspomnieniami wracam do gali zamknięcia 11. edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk.To był dzień, na który z jednej strony czekałam, wiedziałam, że już ze spokojem będę mogła wrócić do domu, a z drugiej strony czułam smutek, że moja przygoda na AFF dobiega końca.
Podczas pierwszego dnia warsztatów na śniadaniu otrzymaliśmy informację, że na finałowej gali będziemy musieli wystąpić przed publicznością i w ciągu 30 sekund opowiedzieć o swoim projekcie (Fashion Writing o stworzonych magazynach).
Szczerze mówiąc do samego dnia występu zupełnie się tym nie stresowałam (pewnie przez natłok innych zadań). Dwa dni przed wystąpieniem w pociągu napisałam słowa klucze, które chce przekazać podczas gali i co jakiś czas sobie je przypominałam. Był to dla mnie bardzo dobry sposób bo nie musiałam się uczyć tekstu na pamięć (wtedy bym pewnie połowę zapomniała w trakcie mówienia).
W dzień występu, gdy zobaczyłam scenę, znajome twarze- poczułam lęk. Siedząc na prelekcjach Open University myślami byłam już na gali i nie czułam się w tej chwili komfortowo. Podobne uczucia mam przed spotkaniami Porozmawiajmy o Modzie (stres łapie mnie w dniu wydarzenia).
Na galę przybyliśmy 30 minut wcześniej, aby zapoznać się ze sceną i to była bardzo dobra decyzja. Przed wejściem przypomniały nam się słowa Piotra Buckiego, który mówił o stanięciu na pewnych nogach i uziemieniu się. Ja w tym czasie powtarzałam sobie, że właśnie spełniam swoje marzenie, a ci ludzie przyszli dla nas, aby posłuchać co przygotowaliśmy i kim jesteśmy. Nie balam się ich oceny, ale cieszyłam się ich przybyciem. Przed samym wejściem na scenę dostałam kopniaka od Gabi Drzewieckiej, który dał mi ogromną moc. Jak już byłam na środku, zobaczyłam uśmiechnięte twarze popłynęłam i czułam się jak u siebie. Miałam w sobie ogromną radość, czułam moc, że mogę przemawiać przed wieloma wspaniałymi ludźmi, których bardzo cenię.
Po zejściu ze sceny pozostała radość. Chociaż nie pamiętałam zupełnie co mówiłam, byłam zadowolona. Bardzo dziękuję Oldze za uwiecznienie momentu w formie video, dzięki temu wiem, co powiedziałam.
Po wszystkich wystąpieniach na scenę wszedł Krzysztof Zalewski z piosenką „Miłość”. Po moich policzkach leciały łzy szczęścia, dochodziła do mnie informacja, że właśnie spełniłam swoje marzenie i dla siebie już wtedy byłam wygrana. Gdy na scenę do Krzysztofa dołączyła Monika Brodka, a my wskoczyliśmy pod scenę szczęście sięgało zenitu. To był piękny, niezapomniany czas.
Po gali odbyło się afterparty, gdzie wszyscy mogliśmy ze sobą na spokojnie porozmawiać. Czułam, że dostaję pełno szczerych uśmiechów, podchodziły znane osoby np. Roma Gąsiorowska z gratulacjami, że „super robota”, Gabi Drzewiecka ze słowami „Dałaś czadu”, co pokazywało, że wszystko w życiu zostaje wynagrodzone.
Podczas tego wieczoru miałam jeszcze jedno ogromne marzenie, poznać panią Grażynę Kulczyk. I jak mówią marzenia się spełnia. Po dłuższej chwili niepewności udało mi się złapać panią Grażynę, aby podziękować za wyjątkowy czas. Jej słowa, „super prezentacja” sprawiły, że moje serce mocniej zabiło. Nie dowierzałam „To Pani mnie poznaje?”. Rozmawiałyśmy o AFF, kobiecych prawach i zawodach przyszłości, o muzeum w Stockholmie.
Kolejny raz potwierdziłam sobie jak wspaniale się czuję, gdy biorę życie w swoje ręce i staram się spełniać swoje marzenia. Nie lubię czekać, że gwiazdka zleci mi z nieba, staram się po nią sięgać. Daje mi to ogromną satysfakcje i dumę, że działam z myślą o sobie.
Fot. Jakub Wittchen, archiwum prywatne
Brak komentarzy