Sweter: Zara
Spodnie: Second Hand
Buty: Converse
Fot. Piotr Terebiński
Podczas mojego ostatniego wyjazdu do Warszawy miałam nietypową Randkę ze Sztuką ponieważ nie odbyłam jej sama. Podobno przypadki nie istnieją, a nie planując towarzyszyły mi dwie różne, pragnące czerpać garściami z życia kobiety. Podczas naszych rozmów z Radzką i Martą często wracałyśmy do tematu wolności i akceptacji. Dlatego postanowiłam się dzisiaj skupić na wolności. Takiej jaką subiektywnie czuję i widzę obok siebie.
Na pierwszy rzut oka każdy jej potrzebuje, ale czy każdy sobie daje taki przywilej?
Zapewne nie wystarczy jej sobie wyryć na ciele (jak ja to zrobiłam) trzeba poświęcić na jej świadome wprowadzenie w życie więcej czasu. Mieszkając w wolnym kraju, powinniśmy czuć wolność wyboru, bo kto może lepiej wiedzieć czy będziemy bardziej szczęśliwi nosząc zieloną bluzkę czy niebieską w kropki. I co mają do tego „doradcy”, którzy otaczają nas na każdym kroku? Czy widząc reklamy podejmujemy świadomy wybór? Czy nie pragniemy czegoś tylko dlatego, że ładnie wygląda na zdjęciu, a nie zastawiamy się czy to jest w 100% nam potrzebne.
Moje poczucie wolności oczywiście nie obejmuje tylko ubrań i gadżetów bo to dopiero początek, który chcę podkreślić zaczynając od małych wyborów. Nie raz widzę, że poczucie wolności zaczyna się w głowie. I to wolności w każdym znaczeniu.
Napotykam na swojej drodze ludzi (są chwile, że sama się z nimi utożsamiam) którzy nie wiedzą co z daną nam wolnością zrobić. Możemy dziwnie się czuć mogąc o wszystkim samemu decydować i czasami nieświadomie wolimy zrucać swój wybór na innych, zrzucając odpowiedzialność np. podczas wizyty u doradcy finansowego, fryzjera czy psychologa. To mogą oczywiście być eksperci w swoim zawodzie, ale czy to oznacza, że oni lepiej wiedzą co dla nas będzie dobre? Może lepiej wysłuchać, sprawdzić możliwości i świadomie samemu zdecydować.
Wolność w związku jest mi bardzo bliska. Poruszałyśmy ten temat również z dziewczynami, jakie mamy ogromne szczęście, że możemy być w danej chwili razem, cieszyć się tym wtorkowym popołudniem w Łazienkach Królewskich i, że gdzieś daleko nie ma mężczyzny, którego zżera zazdrość, że w tej chwili musi siedzieć w pracy lub dziećmi i co najgorsze dzwoni co godzinę, dręcząc nas telefonami. NIestety takie sytuacje też obserwuje i zastanawiam się gdzie jest granica? Jak możemy same ją ustalić z partnerem, aby dwie strony mogły same podejmować wybory i czuć się wolne? Oczywiście takie sytuacje działają w obydwie strony.
Czrety lata temu poznałam stwierdzenie „wolność finansowa” i bardzo się na nim zafiksowałam. Uważałam, że tylko mając ustalony przychód pasywny będę się czuła wolna finansowo. Kilka tygodni temu zostałam zapytana, czy jestem już wolna finansowo i odpowiedziałam, że tak właśnie się czuję. Mimo tego, że moje konto nie pokazuje co miesiąc jeszcze liczby, którą sobie ustaliłam czuję się wolna finansowo. Potrzebowało to trochę czasu i pracy ze sobą, ale jest osiągalne.
Wracając do pytania: Czy możliwe jest szczęście bez wolności? Nie odpowiem jednym zdaniem,każdy sam musi siebie zapytać, ja osobiście czuję, że poczucie wolności bardzo pomaga w odczuwaniu szczęścia. Dzięki wolności wyborów będziemy świadomi, że cokolwiek się stanie damy sobie radę, wsłuchamy się w siebie i podejmiemy najlepszą dla nas decyzje.
Mam wrazenie ze niektorzy nie potrafia zyc z wolnoscia. Ktos musi nimi kierowac i za nich decydowac. Zupelnie tego typu nie rozumiem.
Też mam podobne wrażenie 🙂