Buty: River Island
Torba: H&M
Bomber, sukienka, spodnie: Second Hand
Fot. Piotr Terebiński
Życie doświadcza nas wieloma wydarzeniami. Jednym z nich jest odejście bliskich osób. Odejście na zawsze (śmierć) i odejściem w przenośni rozstanie lub brak bliższego kontaktu.
6 marca obchodziłam ósmą rocznice śmierci jednej z najważniejszych osób w moim życiu, mojego ukochanego dziadka. W okolicach tego dnia czułam się wyłączona, tak jak 8 lat temu życie dla mnie się zatrzymało to teraz też czułam reset. Pomagają mi w takich chwilach ćwiczenia, wybieganie się i wypłakanie. Kiedyś przyjaciółka mi powiedziała, że jak ktoś umiera to trzeba to zaakceptować i nie można go ściągać wciąż myślami na ziemie, trzeba pozwolić mu odejść… Jak widać u mnie nie jest to takie proste.
Podobnie jest z ludźmi, których miałam obok siebie na dany czas. Może mieliśmy sobie coś pokazać, wzajemnie się czegoś nauczyć. Z dnia na dzień tracimy kontakt, każdy rusza inną drogą i nigdy się już nie spotkamy na jednej ścieżce. Nie było w tym płaczu czy kłótni wszystko dzieje się naturalnie.
Są też ludzie, z którymi rzadko się kontaktuje czy widzę, ale myślami wciąż są ze mną i wiem, ze działa to w obydwie strony.
Zapewne nic we wszechświecie nie ginie i zamiast tych osób spotykamy nowe jednostki, które mnie inspirują i kochają.
Wczoraj pewnie nie przez przypadek włączył mi się w tv kolejny raz film „W pogoni za szczęściem”. Uważam go za jeden z bardziej wpływowych, pokazujący jak ważna jest każda chwila, akceptowanie je i nie poddawanie się w dążeniu do celu. Chociaż brzmi to banalnie to doceniajmy świat który mamy i ludzi którymi się otaczamy bo nie wiadomo, co jutro będzie nam pisane.
Brak komentarzy