Dzisiejszy post będzie o medytacji podczas mojej wędrówki w góry, o tym jak myśli potrafią się wyłączyć i wejść na oddzielny szlak.
Pierwszy dzień po przyjeździe spędziliśmy na leniuchowaniu, spacer po Krupowkach można twierdzić, że tłok i pełno pamiątek, ale mam do nich ogromny sentyment. Zapewne 2h na cały wyjazd mi tam wystarczyły, ale potrzeba zaspokojona. Po spacerze wyjechaliśmy do Białki Tatrzańskiej, gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel z małymi przyjemnościami dla każdgo basen, sauna, siłownia, place zabaw. Ten dzień był skierowany na relax i odpoczynek.
Podczas moich wędrówek czułam się jak w transie. Moje myśli były skierowane na oddychanie i uważne stawianie kroków na skały. Wyłączyły się wszystkie poboczne głosy, istniało tylko „tu i teraz”.
Gdy zeszliśmy już z Giewontu i szliśmy dalej w dół czułam w sobie ogromną moc, miałam poczucie, że jestem jak żołnierz, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.
Podczas powrotu czułam ogromne oczyszczenie wewnętrzne, miałam poczucie, że wracam do innego świata. Wspaniałe uczucie, gdy zrobi się dla siebie coś wyjątkowego, przekroczy swoje granice, słabości.
Mimo bólu kolana i stawów do tej pory, wiem, że warto.
Brak komentarzy