Post o emocjach jakie mi towarzyszyły przed biegiem, w trakcie i po ZDOBYCIU METY Adrenaline Rush Poland. Dlaczego mam tak silną potrzebę sprawdzania się na nieznanym terenie wciąż odkrywam, ale może razem uda nam się to szybciej rozszyfrować.
To się nazywa uśmiech i strach w jednym. Gdy wyszłam z domu nie miałam zupełnie poczucia, że już niedługo spotkam na swojej drodze piekło. Pojechaliśmy jeszcze z Hubertem po rękawice ogrodowe i gdy wróciłam do samochodu poczułam zacisk żołądka. Pojechaliśmy po Olgę, trochę pośpiewałam i przeszło, dojechaliśmy na miejsce _ Radotki Osada Młynarza.
Na każdym kroku widoczne błoto, podmoknięte tereny i płynące rzeczki. Już podczas dojeżdżania zobaczyłam ogromną górę z pętlami do przebiegnięcia. Pomyślałam „Przecież sama tego chciałaś, prawda?”
W czasie dwóch pierwszych kilometrów często się zastawiałam „po co ja to robię?” Miałam ochotę uciec i schować się pod kołdrę, moje buty się ślizgały i biegi pod błotne górki były bardzo utrudnione. Chociaż uważałam, że to kolejny bieg i jesteśmy lepiej przygotowani, okazało się, że taśmy zakręcone na butach nie pomogły, a ubrania na długi rękaw i tak nie ochroniły mojej skóry (na drugi dzień zobaczyłam jak wiele siniaków może wyjść na jednej nodze).
Po dwóch kilometrach poczułam spokój, moje ciało się rozluźniło, a ja weszłam w rolę wojowniczki. Na każdym zakręcie liczyłam na nowe wyzwanie i nie mogłam się doczekać co mnie teraz spotka. Może to potrzeba przyzwyczajenia się do nowej roli, może moje ciało i głowa chcieli mnie chronić i dlatego podrzucali takie myśli „Nie dasz rady”.
W biegu braliśmy udział w trójkę ja, Hubert i Olga zespół o nazwie „Don’t Give Up”. Jak widać na zdjęciach tworzyliśmy jedność i wzajemnie się wspieraliśmy. Ogromnie Wam dziękuję za cudowną i jednocześnie piekielną przygodę. Kolejny raz udowodniłam sobie, że w grupie siła i razem raźniej.
Wsparcie zaczęło się już podczas wspólnych treningów <3
Mój bohater biegu <3 Wyjątkowy mężczyzna, mój prywatny mąż kolejny raz udowodnił jakie mam w nim oparcie. Pokazał jak ważna jestem dla niego i to poczucie, że z nim nic mi nie grozi, gdy jest blisko. Coś pięknego i nie do opisania…
Ogromnie wzruszył mnie jako przyjaciel, bo nie pomagał tylko mi, ale również Oldze. Ramię w ramie z nami biegł(mimo, że miał o wiele słabszy czas przez to), pomagając nam pokonywać kolejne przeszkody. Masz ogromną moc nie tylko w rękach, ale i w sercu.
Jesteś bohaterem naszego domu <3
Ogromna radość po przebiegnięciu mety, duma, że dałam radę. Adrenalina i wspaniała energia na wyciągnięcie ręki.
To są największe dowody zbrodni jaka zaszła podczas biegu.
Fot. Prywatne zbiory, Magdalena S. , Z kamerą wsród ludzi,
super, podziwiam za odwagę i siłę walki! 🙂
Bardzo dziękuję 😊