Pierwsze kilometry to walka o oddech
Na początku biegu, przez 3km miałam ochotę zawrócić. Czułam, że walczę o każdy oddech… W głowie jak mantra słyszałam słowa „Co ja tutaj robię?” Wiedziałam, że to minie, już trochę poznałam swój organizm. To uczucie nie jest przyjemne, bardzo mnie demotywuje.
Po ustabilizowaniu tętna poczułam, że jestem u siebie. Zaczęłam dostrzegać znajome twarze, uśmiechy, walki o czas. Lubię obserwować ludzi, nawet na trasie patrzyłam jak się zachowują. Czy walczą ze sobą, czy biegną z radością na twarzy, a może weszli w trans…
Stałe tempo jako mój przyjaciel
Postawiłam na bieg w stałym tempie. Nie czułam potrzeby, aby zrobić życiówkę (chociaż tak się stało). Miałam wrażenie, że jestem mniej przygotowana niż za pierwszym razem. Dwa tygodnie temu chciałam się poddać, pobiegłam do moje przyjaciółki z płaczem. Zamiast biegu na 10 km został spacer i rozmowa. Poczułam wtedy, że nie chcę już biegać, że to nie jest moje. Z myślą „ODPUSZCZAM” pobyłam 12h, wstałam i powiedziałam do Huberta – „jednak zrobię to!”
Podchodząc do pierwszego półmaratonu miałam chęć sprawdzenia się, wchodziłam w coś nowego. Teraz czułam powtarzalność. Nie miałam tak silnej motywacji. Obserwuję moje ciało, mózg, które nie lubi powtórek. Miałam ochotę już na nowe doświadczenia.
Biegałam dwa, trzy razy w tygodniu, wszystko zależy od możliwości czasowych po 8-10km. Moje przygotowania złożyły się w czasie wakacji, co nie pomagało. Wysoka temperatura, wyjazdy. Poprzednio biegałam zimą i to zdecydowanie lepszy czas na trenowanie.
Dziękuję, że nie odpuściłam…
Obecnie jestem sobie wdzięczna, że pobiegłam. Dostałam informację „Spróbuj i dopiero wtedy możesz zdecydować czy dasz radę czy nie.” Do ostatnich chwil myślałam, że nie jestem dobrze przygotowana i mogłam zrobić więcej. I mogłem! Gdybym więcej biegała to miałabym lepszy czas. Jest ale… byłoby to kosztem innych ludzi którzy widocznie są dla mnie ważniejsi.
A jak z moim czasem?
Poprawiłam go o 1 minutę od pierwszego półmaratonu! Poprzedni półmaraton 2 godziny 12 minut, a teraz 2 godziny 11 minut. Wiem, że jakbym mniej zagadywała panów ochroniarzy i wolontariuszy na trasie to byłby lepszy. Ale pewnie nie dawałby mi takiej satysfakcji <3
Mimo tego, że czułam się słabiej przygotowana, poświęciłam mniej czasu, mniej kilometrów przebiegłam, zrobiłam lepszy czas. Dlaczego? Myślę, że zrobiłam to bez napięcia! Nie przyspieszałam, gdy zobaczyłam, że ktoś mnie wyprzeda.
Holistyczne ścieżki zdrowia…
Biegłam według książki „Bądź. Holistyczne ścieżki zdrowia” – Oriny Krajewskiej. W wywiadzie poruszany jest temat slow joggingu „Biegnij tak, abyś mógł rozmawiać bez zadyszki”. Jest to ok dla naszego zdrowia. Trzymałam się tej zasady, dzięki temu czułam się cały czas bardzo dobrze. Mogłam rozmawiać, tańczyć, uśmiechać się do innych było to w zgodzie ze mną.
Mimo tego, że biega się samemu, ważni są ludzie obok
Mam nieocenione wsparcie Huberta, który zajmował się dzieciakami, gdy ja się przygotowywałam, motywował mnie do biegania. Ciągle słyszałam jego słowa „Czym trudniej teraz, tym łatwiej będzie później”. Moja rodzina, przyjaciele, którzy byli przy mnie na starcie krzycząc „Sandra! Jesteśmy z tobą!”, na mecie czekali z wyczekaną czekoladą (Myślałam o niej cały bieg, naprzemiennie z pizza). Takie małe sygnały, a jak ważne w codziennym życiu.
Wyczekany czas „Po”
Po powrocie do domu nastawiłam sobie ciepłą kąpiel z pianą. Zrobiłam peeling i zaczęłam dziękować ciału, które doprowadziło mnie do mety. Dało radę, mimo bólu kolan i bioder… Wiem, że moje ciało zamiast biegu po betonie wybiera spacer bosymi stopami po trawie, piasku. Dla mnie się poświęciło, było w zgodzie ze mną…
Podczas biegu poczułam moc
Poczułam moc już podczas biegu. Skoro to zrobiłam i nie miałam ochoty paść na ziemię to mogę wszystko. Przenosić góry, robić rzeczy niemożliwe też się uda.
Mój bieg dodał mi wiary w siebie. Pokazał, że potrafię więcej niż mi się wydaje. Warto wierzyć w siebie, swoje możliwości, nawet jak głowa mówi „zrezygnuj”.
Gratulacje 🙂 jeszcze raz i milo bylo sie spotkać na trasie 😀 pozdrawiam
Dziękuję i ze wzajemnością 🙂
Bo bieganie tak własnie działa – jak napisałaś na końcu. Dodaje sił i udowadnia, ze jeśli bardzo chcesz, możesz absolutnie wszystko! Gratuluję – zarówno pobicia życiówki (hej, minuta co całkiem sporo!), jak i doskonałego nastroju w trakcie i po biegu. Tak trzymaj! 😀
Karo bardzo dziękuję za dobre słowo I wsparcie 💪 Pozdrawiam serdecznie
Brawo, gratulacje! Taki maraton to nie lada wyczyn 😀
Bardzo dziękujęza ciepłe słowa i pozdrawiam serdecznie 🙂