Wyobraź sobie, że przed pójściem na zakupy nie przeglądasz gazety z pytaniem „Co będzie teraz modne?”, ale zastanawiasz się „Czego brakuje w mojej szafie? W czym bym się dobrze czuła?“. Chwila zastanowienia czego ja właściwie potrzebuję: poprawy nastroju przez kupienie nowego ubrania czy konkretnej rzeczy, która pomoże mi komponować stroje?
Nie powielanie trendów, ale bycie w zgodzie ze sobą.
Co to są trendy i skąd się biorą?
„Trend” oznacza coś aktualnie modnego. Trendy w modzie zmieniają się sezonowo w większości przypadków w zgodnie z pokazami projektantów na Fashion Weeku. Trendy, co kilka sezonów, lat lub dekad zawracają koło i stają się ponownie aktualne (pewnie nie raz zatęskniłyście za spódnicą, którą oddałyście koleżance z myślą, że już wam się nie przyda). Określone tendencje sprzed kilku lat czy miesięcy powracają do łask; najczęściej w odświeżonej lekko zmodyfikowanej wersji, np. paski, paseczki w stylu marynarskim pojawiające się co sezon wiosna-lato.
Trendy powstają z pomocą trend-watchers (tzw. łowców trendów). W prognozowaniu trendów chodzi o solidną analizę rynku, naszych potrzeb konsumenckich, sytuacji politycznej i społecznej na świecie.
Trendy są tylko drogowskazem w jakim kierunku możemy, ale nie musimy podążać.
Co różni odbiorców trendów i ich przeciwników? Jedni ślepo w nie wierzą i swoje zakupy kierują obserwacją tego, co jest obecnie modne, co jest w kolorowych magazynach w internecie. Druga grupa odbiorców, która od nich ucieka (przynajmniej tak deklaruje) traktuje trendy jak coś mało kreatywnego, odtwórczego (skoro już wszyscy to noszą), a nawet kiczowatego.
Oczywiście są to przykłady dwóch skrajnych przypadków, grup.
Czy można żyć poza trendami? Uważam, że nie! Idąc do sklepu, oglądając telewizję, ludzi obok nas inspirujemy się rzeczami, które noszą i często nagle podoba nam się to samo. I wpadamy! Szukamy danej spódnicy, nie zdając sobie sprawy, że jest ona zgodna z obowiązującymi trendami (chyba, że trzy koleżanki z pracy będą miały spódnicę np. w wężowym motywem to domyślimy się, że coś jest na rzeczy).
Miałam w swoim życiu czas, że bardzo broniłam się przed trendami, uważałam, że jestem na nie odporna. Nie lubiłam śledzić trendów w magazynach, wolałam obserwować ulicę (i to mi pozostało). Wmawiałam sobie, że jako stylistka/doradca wizerunkowy powinnam wiedzieć, co w modzie piszczy. Teraz patrzę na trendy jako drogowskazy. Przekonałam się na własnej skórze, że moda to zabawa, a siłowanie się z obowiązującymi regułami tylko zabiera nam energię.
O wiele łatwiej jest zaakceptować, że trendy są i możemy je wykorzystać, albo nie. Tylko od nas zależy jaką podejmiemy decyzję. W tym wszystkim warto pamiętać o sobie jako oddzielnej jednostce i wróćmy do pytań z początku wpisu „Czego brakuje w mojej szafie? W czym bym się dobrze czuła?“.
Niech ta wiosna będzie w zgodzie z nami i to będzie główny trend na najbliższe sezony!
Och, jak bardzo podoba mi się ten wpis! Puenta jest genialna – głównym trendem na każdy sezon powinno być… bycie sobą! Tak będzie najlepiej dla wszystkich! 😀 A Twój look szczerze mówiąc cudowny. Kocham takie etniczne, ludowe wzory jak na Twojej spódniczce!
Bardzo mnie cieszy, że wpis i look przypadł Ci do gustu <3 Pozdrawiam,
Masz rację! Najważniejsze w tym wszystkim, co umieć pozostać sobą, a nie na siłę starać się podążać za trendami. Chociaż z drugiej strony – chyba łatwiej powiedzieć co teraz nie jest modne, niz co jest 😀
Coś w tym jest 💪 Chociaż i tak jesteśmy bombardowani modnymi kolorami, deseniami. Trend na „wszystko jest modne” juz trochę trwa 🙂
Ja może i nie jestem ikoną mody, ale noszę to, co lubię i w czym czuję się dobrze!
Uważam, ze to jest najważniejsze 😍 pozdrawiam
Super stylizacja, bardzo mi się podoba!
Bardzo dziękuję 🙂